Jeleń weselny. Na co zwrócić uwagę, by dzień ślubu był zgodny z naszymi oczekiwaniami.

Na co zwrócić uwagę, by dzień ślubu był zgodny z naszymi oczekiwaniami?

Jeleń weselny

Szantaż, przykre negocjacje, stawianie „pod ścianą" w dniu ślubu - to nie lista przewinień terrorystów, a ludzi prowadzących firmy z branży ślubnej. Coraz częściej słychać o zawiedzionych Młodych Parach.

Przed ślubem przymyka się oczy na wysokie koszty i realizuje marzenie o weselu. Niestety wielu przedsiębiorców wykorzystuje takie sytuacje, by nieuczciwymi praktykami zarobić więcej, niż wskazywałaby na to umowa.

Sala „na gębę"

Dobre miejsce na zabawę weselną to połowa sukcesu. Ładne sale są często rezerwowane w pośpiechu przez młode pary, które niejednokrotnie nie dopilnowują formalności. A to już jest pierwszy i najbardziej podstawowy błąd. - Sformalizowanie decyzji na piśmie jest niezbędne, by para czuła się bezpiecznie - tłumaczy Marcin Gałecki, właściciel Dworku Staropolskiego w Poznaniu, organizujący wesela. Młodzi nie mogą liczyć na to, że sala będzie czekała na nich w najbardziej obleganych miesiącach ślubnych, jeśli zarządca miejsca nie potwierdził tego umową. Nie wolno umawiać się „na twarz". - Jeśli właściciel sali nie chce podpisać dokumentu najmu to pierwszy sygnał, że oferta jest podejrzana. Osobiście radziłbym poszukać innego miejsca na wesele - mówi Gałecki.
W treści umowy powinny znaleźć się zapisy dotyczące zerwania umowy ze strony hotelu czy restauracji oraz wyłączności sali na ten wieczór dla młodej pary, bo zdarzały się już łączone wesela dwóch par w jednym miejscu. Z rezerwą należy podejść także do sal świeżo remontowanych lub budowanych, ponieważ wśród podwykonawców istnieje pokusa przyspieszania robót. To może doprowadzić nawet do katastrofy budowlanej, jak zdarzyło się w Jarocinie. Podczas obiadu weselnego na głowy gości spadł świeżo wyremontowany sufit. Całe szczęście skończyło się na tynku w rosole i kilku siniakach. Jednak wspomnienia z zepsutego wesela pozostały na całe życie.

Autokarem donikąd

Kwestia transportu gości bywa kluczowa, gdy w grę wchodzi ślub osób z różnych krańców Polski. Boleśnie przekonali się o tym Piotr i Ania - on Poznaniak, ona z Zamościa. Uroczystości zaplanowali na wschodzie, u panny młodej. Dwa tygodnie przed terminem przewoźnik poinformował ich mailowo, że na miejsce zbiórki gości podstawi trzy busy, zamiast zamówionego luksusowego autobusu. Tłumaczył, że „w tym samym czasie powiezie wycieczkę do Hiszpanii, na której zarobi więcej, niż udostępniając im zamówiony sprzęt". Główny argument - bo i tak mają taniej, niż w innych firmach.- To szantaż w najczystszej postaci - denerwuje się Piotr. Do wesela zostało dwa tygodnie, to zbyt mało na zmianę firmy. - Pozostaje nam z zaciśniętymi zębami przyjąć „ochłap" - mówi z żalem.
W momencie wynajmu auta - czy to autobus, czy ślubny chevrolet - należy zadbać o klauzulę niedopełnienia warunków umowy w podpisywanym dokumencie ze szczególnym uwzględnieniem specyfikacji pojazdu. Wówczas wykonawcy będzie trudniej zmienić formę usługi i na pewno nie będzie mu się to opłacało.

Dopłaty za wyrafinowany gust muzyczny

Weselne zespoły to zupełnie odrębna historia. Kontaktując się z nimi trzeba mieć na uwadze, że rozmawiamy z „artystami" mającymi swoją wizję naszego wesela. Dlatego niezwykle ważne jest szczegółowe omówienie całości imprezy, z uwzględnieniem pewnych zapisów w umowie. Najważniejsza jest oczywiście kwota - jej sprecyzowanie na papierze zabezpieczy nas przed ewentualnymi, aczkolwiek częstymi humorami „artystów". - Przez telefon usłyszałam, że muszę dopłacić skrzypkowi za grę na mszy ślubnej, mimo iż w umowie tę usługę dostałam gratis - żali się Ania, narzeczona Piotra. Powód - poprosiła o zbyt wyszukane utwory. - Skrzypek grał wybrane utwory tydzień wcześniej na mszy ślubnej, bo w tej samej rozmowie zdążył się jeszcze tym pochwalić, po czym zażądał dopłaty za „wyższy stopień trudności".
Gdy chodzi o muzykę nie warto też stawiać na znajomych DJ-jów. - Wielokrotnie byłem świadkiem sytuacji, kiedy przyjaciel DJ, zamiast zajmować się oprawą muzyczną, świetnie bawił się przy stole weselnym - opowiada Marcin Gałecki z Dworku Staropolskiego. - Nieznajomość specyfiki pracy na weselu, nieprzystosowanie repertuaru i picie na równi z gośćmi to najpowszechniejsze grzechy usługi „po znajomości" - dodaje.

Każde wesele to inna bajka. Dlatego warto skrupulatnie je opisać w umowach z podwykonawcami, żeby pod koniec rzeczywiście można było powiedzieć: „przeżyli i żyli długo i szczęśliwie".

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj