Ślub z pomysłem

Cień niepokoju w oczach mężczyzny Twojego życia, gdy klęcząc, czeka na upragnione „tak”, należy już do wspomnień, na palcu połyskuje zaręczynowy pierścionek – pora więc zaplanować uroczystość, w czasie której Wasze drogi zostaną połączone w jeden trakt.

Bo choć ta najważniejsza decyzja o wspólnym życiu została już podjęta, czeka Was jeszcze wiele ważnych wyborów.
Najprostszym przepisem na piękną i niezapomnianą ceremonię jest oczywiście szczęśliwa para młoda. By jednak potrawa nabrała oryginalnego smaku, potrzebna jest nutka osobliwości. Podobnie rzecz ma się ze ślubem – tradycja przyprawiona szczyptą fantazji na pewno uczyni go wyjątkowym i na długo zapisze w pamięci gości.

Po pierwsze: miejsce

Zasada, że zawarcie związku małżeńskiego musi mieć miejsce w urzędzie stanu cywilnego, powoli odchodzi do lamusa. Katolicy mogą się zdecydować na ślub konkordatowy, wówczas odbywa się on w kościele lub – za pozwoleniem biskupa – w innym miejscu i ma także status ślubu cywilnego (ksiądz powinien w ciągu 5 dni od daty zawarcia małżeństwa przesłać dokumenty do USC, który sporządza akty ślubu). Pary, które pragną, by ich uroczystość odbyła się poza murami urzędu, powinny wcześniej przedłożyć kierownikowi tegoż – bowiem do niego należy ostateczna decyzja – stosowną, odpowiednio umotywowaną prośbę. Uzyskanie takiej zgody w wielu miastach nadal uchodzi właściwie za nierealne, dlatego często organizację ślubu i załatwienie spraw formalnych warto powierzyć specjalistom – firmom świadczącym usługi wedding planner. Ich doświadczenie i kontakty branżowe mogą pomóc zrealizować najbardziej wyszukane i niesamowite pomysły, czyniąc ten dzień naprawdę niezapomnianym.
Narzeczonych planujących uroczystość poza murami USC z roku na rok przybywa. Jedni pragną uniknąć sytuacji czekania na korytarzu „na swoją kolej”, drudzy chcą być oryginalni, a jeszcze inni po prostu wymarzyli sobie konkretną scenerię.
Dzika plaża, morska bryza, krzyk mew, szum fal albo ogród pełen niezwykłej roślinności, słonecznych alejek, rozśpiewanych ptaków – te miejsca znajdują entuzjastów wśród romantyków. Ślub na ukwieconej łące, górskiej hali, w malowniczej dolinie lub ruinach starego zamczyska to coś dla nich. Amatorzy mocnych wrażeń decydują się na uroczystości w warunkach ekstremalnych – najchętniej pobierają się w ramionach żywiołów, np. nurkując czy lecąc balonem. Oni także gotowi są zdobyć Aconcaguę, by na jej szczycie wypowiedzieć słowa małżeńskiej przysięgi. Wielbiciele luksusu wybierają ekskluzywne pałacowe wnętrza, zaś ekscentrycy wynajmują pociągi, w których przyjęć weselnych bynajmniej nie przerywa komunikat „stacja końcowa”. W tych ostatnich rozmiłowali się zwłaszcza nasi wschodni sąsiedzi, a naprzeciw ich oczekiwaniom wyszły dwie tamtejsze firmy kolejowe. Dla rosyjskich nowożeńców, sympatyków podróży po szynach, przygotowany został projekt specjalnego pociągu, w którego skład mają wejść: wagon świątynia, wagon sztabowy, wagon rozrywek, dwa wagony restauracyjne oraz salonka dla młodej pary i jej gości. Można będzie również skorzystać z możliwości przekazania życzeń nowo poślubionym za pomocą telewizji wewnętrznej. Inna moda zapanowała natomiast w Niemczech, gdzie bardzo popularne stało się zawieranie związków w latarniach morskich. Światło nadbałtyckich samotni ma bowiem prowadzić młodych małżonków do bezpiecznego portu wspólnego życia.
Specyficzną grupę wśród par pragnących, by połączył ich węzeł małżeństwa, tworzą
swoiści „ustanawiacze” rekordów. Oni właśnie organizują ceremonie w miejscach, które nigdy dotąd nie były w tym celu wykorzystane. Są pierwszymi wypowiadającymi „tak” pod wodą, pierwszymi na najwyższych szczytach – to prekursorzy wszelkich nietypowych scenerii.
Pomysły na ślub z nutką ekstrawagancji podsuwają też coraz liczniejsze oferty biur podróży, które podejmują się pośrednictwa i pełnego przygotowania uroczystości weselnych za granicą. Werona, Rzym, Paryż czy Las Vegas nie są już nieosiągalnym marzeniem. Za to mogą być również wspaniałym miejscem na miesiąc miodowy.

Po drugie: styl

Polem, na którym narzeczeni mogą się wykazać sporą inwencją, jest nadanie uroczystości nieszablonowego charakteru. Aurę ślubu i przyjęcia tworzy bowiem nie tylko miejsce tych wydarzeń, ale także ich forma. Skomponować trzeba wszystkie elementy oprawy – począwszy od strojów państwa młodych, przez istotną kwestię weselnego menu, na wizytówkach na stoły kończąc. Zasada ta dotyczy zarówno ślubów urządzanych według klasycznej formy, jak i tych stylizowanych.
Konwencję przyjęcia czasami sugeruje samo życie. Jeśli jedno z przyszłych małżonków jest cudzoziemcem i pochodzi na przykład z Japonii, aranżację wesela można powiązać właśnie z tym krajem. Doskonałe do wykorzystania są wówczas motywy kojarzone z danym państwem, np. kwitnąca wiśnia czy japońska kaligrafia. Sięgając głębiej do egzotyki i bogactwa kultury tego wschodniego kraju – oryginalny efekt osiągniemy, przykładowo usadzając gości na podłodze czy serwując dania tradycyjnej kuchni.
Propozycją dla pasjonatów kultury są śluby epokowe, oparte na wzorach np. starożytnej Grecji, baroku czy Młodej Polski. Zaś wielbiciele lokalnego kolorytu koncepcje na własne stylowe przyjęcia mogą obficie czerpać ze specyfiki poszczególnych regionów. Dla tych, którzy wyśnili sobie ślub jak z bajki, takąż ofertę przygotował Disneyland na Florydzie – sceneria „prawdziwie” baśniowa, fajerwerki i fanfary, młody pan na białym rumaku, jego wybranka w szklanej karocy, a potrawy podawane m.in. w pantofelkach.
Koncepcje stylizowanych ślubów można by mnożyć. W wymyślaniu coraz to ciekawszych ofert tego typu prześcigają się ich zawodowi organizatorzy. Wśród propozycji znajdziemy na przykład: ślub na luzie, w stylu ekstremalnym czy american dream. Konsultanci ślubni fachowo pomogą nam również wcielić w życie własne nietypowe inicjatywy – ich doświadczenie może okazać się niezbędne, gdy zdecydujemy się na realizację naprawdę zjawiskowego przyjęcia.

Do dzieła!

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że organizacja ślubu to nie lada przedsięwzięcie, zwłaszcza gdy pragniecie, by odbiegał on od tradycyjnego wzorca. Jeśli zatem w Waszych duszach kiełkuje choć maleńkie ziarenko szaleństwa – ograniczeniem może być już tylko horyzont wyobraźni. Może więc warto puścić jej wodze, pokusić się na małą ekstrawagancję – bo przecież to Wasz dzień!

Moda na ektrawagancję – niecodzienne śluby

W siódmym niebie?

Silny wiatr, strugi deszczu, warkot silników i wysokość 300 metrów nad ziemią – czy w takich warunkach zawarcie małżeństwa może być w ogóle realne? Katie Hodgson i Darren McWalter udowodnili, że miłość potrafi pokonać wszelkie bariery – także lęk wysokości pana młodego. 23-letnia Brytyjka i jej 24-letni przyjaciel wzięli ślub przymocowani do skrzydeł dwóch lecących równolegle samolotów. Ich związek pobłogosławił kapłan, który znajdując się w maszynie poprzedzającej pozostałe, porozumiewał się z młodymi za pomocą systemu komunikacji powietrznej. Mikrofony i kamery natomiast relacjonowały uroczystość zgromadzonym na lotnisku Rendcomb Airfield gościom weselnym.

Bujając w obłokach

Ten ślub zgromadził tłum dziennikarzy. Powód? Alicja Adamczyk i Mariusz Wiśniewski postanowili bowiem stanąć wobec urzędnika stanu cywilnego w niecodziennych okolicznościach. Para skoczków spadochronowych, członków koszalińskiego aeroklubu, związek małżeński zawarła w przestworzach, w samo południe, na pokładzie samolotu Antonow II, który wzbił się nad miasto w asyście czterech innych stalowych ptaków. Ceremonię zaślubin zwieńczył kurs w stronę morza i przelot nad plażą – niespodzianka dla nowożeńców. Jak weselnicy spędzili resztę dnia? Oczywiście na skokach spadochronowych.

Ślub „na fali”

2004 rok. Ostatni w tym sezonie rejs statku Władysław Łokietek po Noteci różnił się od dotychczasowych – typowo turystycznych. W niedzielne przedpołudnie na pokładzie statku z Nakła przysięgę małżeńską złożyli ówczesny poseł Andrzej Gawłowski i jego wybranka Małgorzata Opioła. Uroczystość zakończono rejsem do Czarnkowa, a toast za szczęście młodej pary wzniesiono na jednej ze śluz.

Nie budząc nietoperzy

Pierwszy jaskiniowy ślub odbył się 31.12.1982 r. w Sali Pałacowej Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie. W obecności urzędnika urzędu stanu cywilnego małżeństwo zawarł Andrzej Bryła, autor oświetlenia tamtejszej trasy turystycznej. Wyjątkowość miejsca potęgowała także jego niedostępność – wnętrze jaskini zostało otwarte dla zwiedzających dopiero rok później.

Wśród wodnych stworzeń

Podwodny świat dna rzeki Illinois stał się scenerią ceremonii zaślubin Christiny i Briana, płetwonurków ze stanu Oregon. Kilka tygodni temu na głębokości 6 metrów pod taflą wody w obecności pastora (także płetwonurka) wyrazili za pomocą specjalnych tabliczek chęć zawarcia związku małżeńskiego. Najbliżsi amerykańskiej pary czekali na brzegu, gdzie nowożeńcy ponowili słowa przysięgi. Niezbędne ze względu na okoliczności stroje – pianki do nurkowania – ubogacał biały welon i czerwona podwiązka założone przez Christinę oraz czerwona mucha pana młodego.

Na Dachu Świata

Wspinają się na wysokość 8848 m n.p.m. Wokół cisza. Zdejmują maski tlenowe. Zakładają sobie nawzajem girlandy ze sztucznych kwiatów. On ozdabia jej czoło czerwonym barwnikiem – na znak, że… została mężatką. Choć cała uroczystość trwała zaledwie 10 minut, para dwudziestokilkuletnich Nepalczyków, Pem Dor-jee i Moni Mulepati, została tym samym wpisana do Księgi rekordów Guinnessa jako pierwsza, której ślub odbył się na najwyższej górze świata, wierzchołku Mount Everest.

Tekst: Aneta Respekta, Magazyn Wesele

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj