Z Elą i Hubertem miałam się spotkać w zupełnie innym miejscu, ale kiedy na dosłownie chwilę przed plenerem znaleźliśmy ogromne pole maków, decyzja była jednogłośna - to tutaj odbędzie się nasz plener narzeczeński. Piękny letni dzień, zachodzące słońce i morze czerwieni drobnych kwiatów, czego chcieć więcej? Ta sesja to dowód na to, że nie trzeba wymyślnych przestrzeni, żeby było pięknie. Wystarczy łąka i dobra energia, a taką właśnie emanowali Ela i Hubert.
Sesja narzeczeńska to bardzo dobry sposób na to, żeby oswoić się z aparatem, pozbyć się jakichkolwiek stresów z nim związanych, by w dniu ślubu czuć pełną swobodę. To też doskonała okazja, by upamiętnić w kadrach ostatnie chwile okresu narzeczeńskiego. Myślę, że warto!
Tekst i zdjęcia: Anna Więcławska Fotografia,
www.annawieclawska.pl