Na spotkaniach z podwykonawcami kiwają głowami w rytmie swoich narzeczonych lub zaglądają w swoje smartfony, bo pewne rzeczy są rangi państwowej i wymagają pilnego skorygowania właśnie teraz. Bez problemu odbierają telefony w trakcie spotkań i mówią "Przepraszam Kochanie, zaraz wracam", a wracając nie pytają co było wcześniej. No chyba, że macie nadgorliwego (w dobrym sensie) Narzeczonego - to zazdroszczę.
Mam też wrażenie, że często sprawy dzieją się według tego samego scenariusza. Pan Młody godzi się na pomysły Narzeczonej jakby nieobecnie (w sumie nie jakby - myślami jest gdzie indziej:)), a zapytany o zdanie w trakcie wyboru koloru pyta "a o czym teraz mówisz Kochanie...?" lub "Zrób jak uważasz". Prosi tylko "żeby wszystko nie było różowe".
Jedyna rzecz która przyciąga ich uwagę, to auto do ślubu, muzyka na weselu i alkohol.
I w sumie może dobrze - 70% mężczyzn przyznaje się do tego, że myli kolory. czy limonkowy czy żółty - to jeden pies ;) A przecież to jasne, że one są nie do pomylenia...
Cóż, dzisiejszy post ma być zapytaniem Was użytkowniczki ;) Kto ma na głowie wesele i kto rządzi ślubem? Czy Wy, Drogie Panie ze sztabem przygotowawczym (czytaj: best friends forever, co pomogą wszędzie i zawsze)? Czy może udaje Wam się zrzucić część obowiązków na Waszych mężczyzn?
Anegdotki mile widziane ;)))
Najlepsze opowieści zostaną nagrodzone ;)
Tekst: Redakcja abcslubu.pl