Jak pogodzić oczekiwania i wizje swojego ślubu w starciu z rodzicami i teściami

Często w komediach romantycznych pojawia się "bride-zilla" czyli straszna Panna młoda, która swoimi pomysłami wykańcza wszystkich współpracowników, a na końcu samego Pana Młodego, który na szczęście znajduje szybko pocieszenie w ramionach cichej i nieśmiałej blondynki. Drugim słynnym motywem są rodzice lub teściowie, którzy narzucają Młodym swoje pomysły - od wyboru Narzeczonego, po wybór sukni ślubnej. Śmieszy nas to, gdy dzieje się na ekranie. Gorzej. jeśli faktycznie mamy z tym do czynienia w trakcie przygotowań.

organizacja weselaZdjęcie - Marcin Romański

Zazwyczaj jako konsultant ślubny podpisuje umowy bezpośrednio z Młodą Parą. Niemniej pamiętam kilka umów, które podpisałam z rodzicami, gdyż Panny Młode były tak zajęte, że wolały scedować ogrom przygotowań na swoje mamy. Ponieważ działo się to za obopólną zgodą, więc i współpraca moja z nimi ułożyła się komfortowo.

Gorzej, jeśli rodzice lub teściowie wbrew Młodym, próbują pomagać czy wręcz bojkotować ich przygotowania. Niestety, nie wszystko w rodzinach układa się komfortowo i czasem do głosu dochodzą silne charaktery a czasem marzenia czy projekcje rodziców, którzy najlepiej wiedzą jak wszystko powinno wyglądać.
Jeszcze trudniej jest gdy rodzice sponsorują wesele i niejako żądają liczenia się z ich decyzjami.

Druga skrajność to całkowite pomijanie sugestii rodziców i nie liczenie się z gustami i potrzebami gości.

Na pewno dobrym punktem wyjścia jest rozmowa na wczesnym etapie przygotowań. Dobrze, jeśli każda ze stron wyrazi swoje oczekiwania, plany i wizje. Jeśli wesele ma być imprezą rodzinną, dobrze aby uwzględnić potrzeby wszystkich osób. Rodzice powinni pamiętać, że zmieniły się trendy w organizacji przyjęć, fotografii ślubnej, video itd. Dlatego lepiej jeśli Młodzi sami znajdą sobie tych podwykonawców, niż polecanie im jakiś starych znajomych, którzy 20 lat temu robili "piękne" filmy lub pani Krysi, która czesała już 15 lat temu wspaniałe koki. Młodzi powinni zaś pamiętać, że rodzice mogą służyć im cennymi radami dotyczącymi zwyczajów rodzinnych i po prostu doświadczeniem życiowym.

Po ustaleniu priorytetów wesela, należy wszystko spisać i poinformować o tym rodzinę. Ważne jest, aby odtąd wszyscy zaangażowali się w pomoc Młodej Parze, ale w kierunku który został określony. Najgorzej jest, gdy pozwolimy sobie na krytykę przez rodzinę na całym etapie przygotowań, wtedy tacy malkontenci zatrują nam życie ciągłymi zmianami pomysłów.

Kolejną zasadą, ułatwiająca wzajemne współżycie jest wyznaczenie swoim rodzicom i rodzinie konkretnych zadań. Ojciec może zadbać o alkohol, mama o usadzenie gości itd. Wtedy poczują się potrzebni i zajmą się konkretnym zakresem przygotowań.

Jeśli nasze stosunki z rodzicami są niezbyt poprawne i obawiamy się ich ciągłego ingerowania w nasze sprawy, dobrym wyjściem jest zatrudnić konsultanta ślubnego. Wtedy on staje się rodzajem bufora. Jemu łatwiej jest wytłumaczyć Wasze stanowisko przed rodzicami, a przede wszystkim realizuje Waszą wizję wesela. Konsultant często jest traktowany jako autorytet w swojej dziedzinie, stoją za nim liczne realizacje i doświadczenie – trudno więc tak łatwo podważać jego zdanie.

Jeśli nie planujecie zatrudnienia konsultanta można poprosić o pomoc kogoś z rodziny, kogoś o kim wiecie, że z całą sympatią jest nastawiony do Waszych planów, a jakby co stanie się mediatorem.

Przed samym weselem najlepiej napisać scenariusz, bardzo dokładnie minuta po minucie. Niestety tym dniu potrafią się uaktywnić różne "wujki dobra rada", a raczej ciotki :).  Z mojego doświadczenie wynika, że są to najczęściej osoby, które wcale nie chcą pomóc. Chodzi im raczej o wyrażenie swojej opinii, zaznaczenie swojej obecności i odrębnego zdania. Należy pamiętać, że Państwo Młodzi w dniu ślubu są na takie zaczepki bardzo podatni, gdyż żyją w stresie. Dlatego właśnie pomocny jest scenariusz. Odsyłamy do niego pomysłodawcę, bez wdawania się w zbędne dyskusje.

Sama często spotykam się z takimi sytuacjami na weselu, że nawet w ostatniej chwili, ktoś podchodzi do mnie z genialnym pomysłem i próbuje wywrócić całe plany do góry nogami. Moją bronią jest wtedy scenariusz jako ostateczne uzgodnienie z Parą Młodą.

Artykuł jest tylko małą pomocą w sytuacjach, gdzie stosunki rodzinne nie są zbyt napięte i chodzi tylko o zwykłe uregulowanie współpracy, aby całe przygotowania upłynęły bez większych konfliktów.

Tekst: Anna Boroń, Ślubna Pracownia
www.slubnapracownia.pl

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

2 komentarzy

  • Link do komentarza  agataaaa poniedziałek, 11 lipiec 2016 14:35 napisane przez agataaaa

    my sami organizujemy sobie wesele, przecież to nasz dzień. Rodzice nie mają nic do powiedzenia :)

  • Link do komentarza Natka poniedziałek, 11 lipiec 2016 14:34 napisane przez Natka

    Uważam, ze jesli sami płacimy za swoje wesele to nikt nie ma nic do gadania. W koncu to nasze wesele a nie rodziców - te czasy już minęły.

Skomentuj